czwartek, 26 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 4 "BLOOD LAKE"

              Nie mogę jeść, pić, a o spaniu już nie wspomnę. Całą moją głowę wypełnia babcia i jej historia. Po obiedzie postanawiam czytać dalej: 
              "Spojrzałam na ręce, które były całkowicie zalane krwią, a później na chłopaka, uśmiechnęłam się słabo wyszeptując „żegnaj” i upadłam na drogę. Ciemność, bezkresna otchłań otaczała mnie od jakiegoś czasu. Ostatnie co pamiętałam to Luke próbujący przywrócić mi świadomość. Od tam tego czasu straciłam kontakt z światem zewnętrznym, więc miałam więcej czasu na przemyślenia. Przerażały mnie fakty, które sobie uświadomiłam. Doszło do mnie coś okropnego – zabijam bez warunkowo jak zwierzę. Pamiętałam chwilę jak zabiłam ostatnich kolesi. Wydawało mi się że mój umysł był pochłonięty rozmową, ale jednak większa jego część wyostrzyła zmysł i polowała. Zauważyłam że w tamtym momencie poczułam inny zapach, który nie kojarzył mi się z niczym pozytywnym, a moje lewe ucho usłyszało świst wiatru w lufie pistoletu. Dźwięk prawie nie dosłyszalny dla nawet najbardziej wyszkolonych łowców, ale nie dla mnie. Doszło do mnie coś przerażającego – myślę jak zwierzę... najgorsze że jak okrutny drapieżnik. Często także towarzyszył mi ból, który rozszarpywał moje wnętrzności. Miałam wrażenie że zaraz płuca połamią żebra, albo przebiją się o nie. Moje ciało wyginało się w pałąk lub wiło się jak wąż. Przynajmniej tak mi się wydawało. Ukojenie dawał mi dotyk lub mowa „świadomych”. Czasami próbowałam coś powiedzieć, odwzajemnić ich gesty, ale ciemność była ode mnie silniejsza. Nienawidziłam się za to że jestem słaba, krzyczałam w środku prosząc o powrót obiecując przy tym wszystko. Wypowiedziałam (w myślach), któregoś dnia w rozpaczy: „Zrobię wszystko obiecuję! (Nic) Będę dobra! (Nic) Pobożna! (Nic) Będę walczyć o szczęście słabszych!”.

              Momentalnie wzięłam głęboki oddech, otworzyłam oczy i wyprostowałam się. Przypominało to wynurzenie po dłuższym czasie z wody. Luke spokojnie podszedł do mnie i przywrócił do pozycji leżącej. Przyjrzałam się uważniej pomieszczeniu, w którym się znajdowałam. Był to salon bogatej willi. Po mojej prawej stało pianino, a po drugiej stronie było przejście do jadalni otwartej na kuchnie. Chciałam coś powiedzieć, ale z moich ust nie wydobył się żaden dźwięk. Lawson po chwili wrócił z szklanką wody, którą pomógł mi wypić:

              - Długo byłaś nieprzytomna, całe trzy dni, ale to normalne gdy się straci tyle krwi. Ledwo cię odratowałem. - podsumował niewzruszony. - Silna z ciebie dziewczyna! Trzy rany postrzałowe, poprzecinane wielokrotnie tętnice w przedramionach.

              Jakie postrzały?! Nic nie dostałam, ale nawet jeśli to poczułabym!!! - wykrzyczałam zdziwiona.

              - Cicho bo ktoś jeszcze cię tu ktoś słyszy i wtedy będziemy mieli dopiero kłopoty! Za dużo adrenaliny słońce, nic nie poczułabyś. Poza tym ładnie masz poharatane ciałko. Dead będzie miał dużo do roboty z tobą.- mówił trzymając papierosa w ustach i zmywając naczynia.

              - Kto to Dead?!, i co ma niby ze mną robić!?

              - O na pewno nie to o czym myślisz kotku. - odpowiedział uśmiechając się złośliwie. - Dr. Dead to nasz chirurg. Odwiedziny w szpitalu są zbyt ryzykowne w naszej pracy. Poprawi ci te wszystkie blizny tak że nie zostanie ci po nich nawet ryska. Będziesz mogła chodzić w sukienkach nie musząc co chwilę poprawiać ich w celu zakrycia znamionek. Ap ropo ubioru jak ci się podoba twoje nowe ubranie? - dopiero teraz spostrzegłam że nie mam na sobie mojej sukni, ale męską koszulę.

              - A ujdzie! – uśmiechnęłam się perliście wynurzając się spod kołdry i usiadając na niej po turecku – Powiedziałeś „w naszej pracy”. Ilu was jeszcze jest oprócz ciebie i Dr. Dead?

              - Jest nas pięciu. Kolejno Dr. Dead, Lord, Last Shot, Knife Guy i ja dla wtajemniczonych Punch. - odpowiedział śmiejąc się na wspomnienie każdego przezwiska.

              - Punch... ,czyli uderzenie, tak??? - zapytałam oglądając dom.

              - Tak! Wiesz jestem najlepszy w bliskich starciach. - potwierdził akcentując przedostatnie słowo.

              - A więc wasze „przydomki” pochodzą od umiejętności! Czyli Last Shot dobrze strzela, Knife Guy to nożownik, Dr. Dead przywraca was do życia (boża co za ironia)! Ale jednego nie zrozumiem czemu jeden z was narywa się Lord? Czy ma królewskie pochodzenie? - zapytałam dostrzegając zdjęcia nad kominkiem.

              - Nie, nie no coś ty! Mike i królewskie pochodzenie. - roześmiał się na dobre. - On jest od kamuflażu. Daje nam nową osobowość, by nikt tak naprawdę nie wiedział kim jesteśmy.

              - Aha, a czemu powiedziałeś mi swoje prawdziwe imię i nazwisko? - mówiłam nie odwracając wzroku do fotografii, na których zauważam Luke'a. - Mogłeś się posłużyć się przecież „Punchem”?

              - Ufam tobie, więc dlaczego miałabyś tego nie wiedzieć. W rodzinie nie powinno być tajemnic.

              - W rodzinie?! - zapytałaś bacznie analizując portret Lawsona i kogoś jeszcze.

              - Tak, teraz należysz do naszej rodziny. Naraziłem cię na niebezpieczeństwo, więc muszę teraz o ciebie dbać i cię chronić.

              - A ja muszę dbać i chronić ciebie i chłopaków? - zapytałaś zaskoczona szczerością mężczyzny.

              - Tak, to nasze obowiązki. - odparł poważnie krzątając się w kuchni.

              - Mogę cię o coś zapytać?

              - Jasne, mówiłem że w rodzinie nie powinno być tajemnic. - podszedł i podał mi talerz z jedzeniem.

              - Dziękuje. - odparłam i przeniosłam się do stołu trzymając cały czas w jednej ręce fotografię. - Kto to?

              - To Paul mój brat..., ale on nie żyję. Pokazał tak jak ty że jest lepszy od innych i gorzko za to zapłacił. - zacisnął pięść w złości.

              - Bardzo mi przykro... - dotknęłam jego dłoni, która od razu się rozluźniła.

              - Spokojnie, teraz najważniejsza jesteś ty i twoje bezpieczeństwo!

              - A więc co teraz?

              - Jak to co teraz? - wypluł prawie całą wodę, którą miał w ustach.

              - Przecież nie możemy tu zostać! Jesteśmy już w tym domu jakieś trzy doby, na pewno już ktoś nas namierzył! - wykrzyczałam zdziwiona jego obojętnością. - Wiesz chociaż kto nas wtedy ścigał?!

              - Masz po części rację. - spojrzał na zdjęcie - Blood Lake nigdy nie odpuszczają..., ale oni nas nie znają w domu Paula. - przerwał zrywając się z krzesła.

              - Jak uważasz..., a kto to ci Blood Lake czy jak im tam?

              - Blood Lake to zawodowi zabójcy do wynajęcia bez skrupułów. - nachylił się nade mną - Dla pieniędzy zrobią wszystko nie zważając na jej okrucieństwo.

              - Skąd to wiesz? Spotkałeś się kiedyś z nimi? - zapytałam ironicznie, a w odpowiedzi usłyszałam dźwięk rozbijanej szklanki.

              - Nie..., byłem jednym z nich."

              Boże w co ona się wpakowała?

*******************************************************

Hej :* Oto czwarty rozdział!!!
Przepraszam z góry za błędy, okrucieństwo w poprzednich rozdziałach i za całokształt.

Powiedzcie kogo chcielibyście widzieć w roli chłopaków i Jane?
Mam swoje typy, ale chcę usłyszeć wasze zdanie!

12 komentarzy:

  1. Jemu jaki Ty masz świetny styl pisania!
    szczerze zazdroszcze umiejętności wprowadzania czytelnika w nastrój opowiadania<3
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  2. świetna akcja, nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyczny rozdział, oczywiście, jak zwykle! :)
    Napisałabym wcześniej, ale problemy zdrowotne, wiesz o co cho .__.
    I to zajebiaszcze zakończenie: 'Nie... Byłem jednym z nich'. Padłam, jak to przeczytałam.
    Tylko tak dalej! <3
    Ettie. xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha genialny rozdziałek !!!
    "Dr. Dead " ---> idealne nazwisko dla chirurga XD
    Akcja z przezwiskami ogólnie genialna
    "Blood Lake" hym ciekawe, znajdą ich? ale oni sobie jakoś poradzą, prawda?
    haha widać że ona się u nich odnajdzie :) skoro wie że tyle czasu w jednym miejscu to za dużo. :)
    czekamy na kolejny rozdziałek :*
    pozdrawiamy :) :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie wymyślona historia, dwa plany czasowe, opowieść w opowieści ;D Bardzo mi się podoba cały pomysł, brutalność nadaje kryminalnego charakteru :) Przy okazji zapraszam do mnie ;d

    OdpowiedzUsuń
  6. Był jednym z nich???!!! O kurwa o.o
    Chcę next :D Masz dodać szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tytuł jest przepiękny, opowiadanie jeszcze lepsze. Oryginalna fabuła, jak ja lubię takie cudeńka.
    Serdecznie zapraszam na bloga poświęconemu problemom. Jak sobie z nimi radzić, co zrobić by znów być szczęśliwym.
    Przeszłam w życiu trudny okres. Wiem co to znaczy "mieć coś na sercu".
    Jeśli nie masz problemów bezgranicznie się cieszę, ale i tak zapraszam. Na moim blogu będą umieszczane posty tematyczne o życiowych, po prostu ludzkich sprawach.

    http://mamy-problemy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Cześć. :)
    U mnie jest nowy rozdział.
    Zapraszam. :]

    OdpowiedzUsuń
  9. Dawaj nowy rozdział :D
    U mnie jest już kolejny, więc wstawiaj ;) Pzdr

    OdpowiedzUsuń
  10. Co byś zrobiła gdyby całe Twoje życie stanęło na głowie ?

    Siedemnastoletnia Zosia mieszka z mamą w domku na przedmieściach Warszawy. Ma na pozór wszystko, czego jej potrzeba i czuje się szczęśliwa. Wszystko zmienia się w ciągu jednego dnia, kiedy matka dziewczyny ginie w wypadku samochodowym. Zosia musi przeprowadzić się do znienawidzonego ojca, który zaczął nowe życie w Londynie. Jak dziewczyna poradzi sobie w nowej szkole ? Czy pogodzi się ze śmiercią matki ? Czy znajdzie przyjaciół i zrozumienie, czy tylko ból i tęsknotę ?
    http://sophieandzayn.blogspot.com/
    Zapraszamy!

    OdpowiedzUsuń
  11. Hejo, kukamy, lukamy czy nowy rozdziałek :** Nie martw się nami, my tylko chcemy napisać że czekamy :** Pozdrowionka :**

    OdpowiedzUsuń